Erriadh położenie, pochodzenie nazwy
Erriadh to jedno z tych miejsc na Dżerbie, które potrafi zaskoczyć. Leży w samym sercu wyspy, kilka kilometrów na południe od Houmt Souk – stolicy Dżerby – ale ma zupełnie inny klimat niż nadmorskie kurorty pełne hoteli i gwaru turystów. To raczej spokojna, w sezonie mocno rozgrzana słońcem miejscowość, gdzie wąskie uliczki wiją się między białymi, niskimi domami, a codzienne życie toczy się leniwie, jakby czas płynął tu inaczej.
Dziś wszyscy mówią na nią Erriadh (albo Er Riadh ), ale dawniej znano ją pod nazwą Al-Hara as-Saghira , czyli „mała dzielnica ”. To określenie nieprzypadkowe – w przeszłości funkcjonowały tu dwie żydowskie osady: większa Hara Kabira i mniejsza, Hara Sghira . I właśnie w tej mniejszej, nieco na uboczu, rozwijało się życie religijne i kulturalne jednej z najstarszych społeczności żydowskich w Afryce Północnej.
Z czasem arabska nazwa Hara Sghira zaczęła zanikać, a miejscowość przyjęła nazwę Erriadh – co w wolnym tłumaczeniu oznacza „ogród ” albo „sad ”. I rzeczywiście, coś w tym jest. Gdy przespacerujemy się jej uliczkami, zobaczymy bielone mury i błękitne okiennice. To miejsce ma w sobie spokój i harmonię, której próżno szukać w głośnych, turystycznych rejonach wyspy.
Synagoga Al-Ghriba
Nie można mówić o Erriadh, nie wspominając o jej najsłynniejszym miejscu – Synagodze Al-Ghriba . Ta niepozorna, ale niezwykle symboliczna budowla – jedno z najświętszych miejsc judaizmu w Afryce Północnej znajduje się zaledwie kilometr od centrum miasteczka, na uboczu, wśród niskich domów i pustynnego krajobrazu.
Według lokalnych legend jej fundamenty postawiono około 2500 lat temu, gdy żydowscy uchodźcy dotarli na Dżerbę po zburzeniu pierwszej Świątyni Jerozolimskiej. Inna opowieść mówi, że w murach synagogi znajduje się kamień z Drugiej Świątyni, zburzonej później przez Rzymian – dlatego to miejsce ma dla Żydów tak szczególne znaczenie.
Ale jest też inna, bardziej ludzka legenda. Mówi o samotnej kobiecie – ghriba, czyli „obcej ” – która miała zamieszkać właśnie tu, w Erriadh. Zmarła w samotności, a miejscowi, poruszeni jej losem, uznali to miejsce za święte. Z biegiem lat wyrosła tu świątynia, do której zaczęli przybywać pielgrzymi z całego świata.
I właśnie dlatego Erriadh przez wieki było czymś więcej niż tylko wioską. Dziś nadal pozostaje duchowym centrum żydowskiej społeczności Dżerby, miejscem modlitwy, nauki i świętowania. Każdego roku, podczas święta Lag Ba’Omer , synagoga wypełnia się pielgrzymami, muzyką, śpiewem i blaskiem świec. To niezwykłe spotkanie – religijne. Nie trzeba być Żydem, by poczuć wyjątkową atmosferę tego miejsca.
Jak zwiedzać synagogę Al-Ghriba
Synagogę Al-Ghriba może odwiedzić każdy – niezależnie od wyznania. To miejsce otwarte, spokojne i pełne życzliwości. Trzeba tylko pamiętać o kilku prostych zasadach, które pokazują szacunek dla jego wyjątkowego charakteru.
Na początek – ubiór. Obowiązuje skromny, zakryty strój. Kobiety powinny mieć chustkę na głowie, mężczyźni nakrycie – jeśli nie mają, często można je dostać przy wejściu. W środku panuje cisza i spokój, dlatego podczas modlitwy lepiej odłożyć aparat i po prostu chłonąć atmosferę.
W głównej części świątyni wchodzi się boso. To drobny gest, ale bardzo symboliczny – pomaga poczuć, że stąpa się po miejscu, które od wieków jest dla wielu święte. Przy drzwiach zwykle czeka opiekun lub strażnik. Warto się przywitać, uśmiechnąć, zapytać, czy można wejść. Często z własnej inicjatywy opowiada kilka słów o historii synagogi albo o pielgrzymkach, które co roku przyciągają tu setki wiernych.
Jeśli traficie do Al-Ghriba podczas święta Lag Ba’Omer, przygotujcie się na tłumy, muzykę, świece i kolory – wtedy to miejsce naprawdę ożywa. W pozostałe dni jest spokojnie, wręcz medytacyjnie.
Zwiedzanie trwa zwykle około 20–30 minut, ale wielu zostaje dłużej. Wejście jest bezpłatne, choć mile widziany jest drobny datek do skrzynki przy drzwiach – na utrzymanie świątyni i jej opiekunów.
Projekt Djerbahood
Pewnie można by zakończyć opis tego miejsca, jeśli zobaczyliśmy Synagogę i przespacerowaliśmy się po centrum. W wiosce dalej toczyłoby się życie w tym samym, leniwym rytmie, gdyby nie pomysł, który dosłownie tchnął w nią nowy „kolorowy” pomysł.
W 2014 i 2021 roku do Erriadh przyjechało ponad stu pięćdziesięciu artystów z różnych stron świata. Każdy z nich dostał kawałek ściany – czystą, białą przestrzeń, by wyrazić coś od siebie. Tak narodził się projekt Djerbahood – niezwykła galeria pod gołym niebem, w której sztuka uliczna spotkała się z tradycyjną tunezyjską architekturą.
Murale zaczęły wyrastać dosłownie wszędzie: na starych kopułach, bramach, drzwiach i pustych ścianach. Kolor, forma, symbol – wszystko zaczęło tworzyć nową opowieść o miejscu, które wcześniej znało tylko ciszę i modlitwę. Co ciekawe, sztuka nie zburzyła tu spokoju – raczej go dopełniła. Murale wkomponowały się w rytm wioski, nadając jej nową tożsamość, ale bez utraty tego, co najcenniejsze – autentyczności.
Dziś Erriadh to już nie tylko miejsce pielgrzymek religijnych, ale też artystycznych. A jeśli chcecie zobaczyć, jak dokładnie wyglądała ta transformacja – od białych ścian po kalejdoskop kolorów i form – szerzej opisałem to w osobnym artykule o projekcie Djerbahood , gdzie zobaczycie najlepsze murale, artystów i historie, które za nimi stoją. Wpadajcie sprawdzić, jak street art odmienił serce Dżerby!