W sercu południowej Tunezji, między poszarpanymi skałami Dżabal Dahar, kryje się wioska, która wydaje się wyrastać prosto ze zbocza. Toujane nie jest „po drodze” – trzeba tu zjechać z głównego szlaku, żeby poczuć ciszę, surowość krajobrazu i atmosferę miejsca, które od wieków chroniło tych, którzy chcieli zachować niezależność. Kręte uliczki, kamienne domy wtapiające się w skały i widoki, które zapierają dech – Toujane to Tunezja, jakiej nie znajdziesz w przewodnikach turystycznych.
Toujane najlepiej odwiedzić przy okazji wizyty w Matmacie , ponieważ może to być krótki, kilkugodzinny przystanek, pozwalający zobaczyć jedno z bardziej surowych i autentycznych miejsc w Tunezji . Do wioski najlepiej dotrzeć samochodem lub w ramach zorganizowanej wycieczki, gdyż nie dociera tu regularny transport publiczny. Droga prowadzi przez góry Dżabal Dahar, a na ostatnim odcinku staje się wąska i kręta, choć pozostaje asfaltowa i w pełni przejezdna. Zjazd do wioski jest dobrze oznaczony, jednak łatwo go przeoczyć.
Po drodze warto zatrzymać się w przydrożnej restauracji Belle Vue , usytuowanej wysoko w górach, do której prowadzą strome schody. Warto pokonać tę trasę, ponieważ z tarasu rozciąga się szeroka panorama okolicznych gór i dolin. Miejsce to stanowi doskonałą okazję na zdjęcia oraz chwilę odpoczynku, zanim wkroczy się w wąskie uliczki wioski. Widok z Belle Vue pozwala poczuć przestrzeń i surowość krajobrazu Dżabal Dahar – regionu, który od wieków chronił tych, którzy pragnęli zachować niezależność i odciąć się od zgiełku zewnętrznego świata.
Toujane powstało jako wioska obronna. W czasach, gdy niziny były narażone na najazdy, grabieże i przemoc, góry Dżabal Dahar stanowiły naturalną twierdzę. Brak wody, surowy klimat i trudny dostęp były atutem, nie wadą. Kto tu mieszkał, robił to z wyboru – albo z konieczności.
Do dziś widać pozostałości dawnych ksarów – spichlerzy i magazynów wykutych w skale, w których przechowywano zboże, oliwę i daktyle. Ksar to tradycyjna forma architektury północno-afrykańskiej, szczególnie charakterystyczna dla Berberów. Słowo „ksar ” (liczba pojedyncza: „ksar ”, liczba mnoga: „ksour ”) oznacza wzmocniony magazyn lub twierdzę, a jego głównym celem było bezpieczeństwo zgromadzonych dóbr oraz ochrona społeczności przed napadami.
Krytycznym atutem ksarów była ich konstrukcja – często były wbudowane w skały lub stawiane z kamieni i gliny, co zapewniało naturalną izolację termiczną. Latem wnętrza pozostawały chłodne, a zimą – stosunkowo ciepłe. Każda rodzina miała swoje indywidualne pomieszczenie, które można było zamykać i zabezpieczać. Magazyny te były połączone labiryntem korytarzy i schodów, co utrudniało dostęp nieproszonym gościom.
Kszary były nie tylko praktyczne, ale i niezwykle trwałe – wiele z nich przetrwało setki lat w niemal niezmienionym stanie. Chroniły mieszkańców przed głodem, który w tamtych surowych warunkach był większym wrogiem niż sąsiad. Przechowywanie żywności w takich twierdzach umożliwiało społecznościom górskim przetrwanie w okresach suszy i trudnych lat, gdy zasoby z nizin były zagrożone lub niedostępne.
W Toujane ksary tworzyły wyjątkowy krajobraz – jakby całe wioski były wkomponowane w surową skałę, z każdą rodziną mającą swoje miejsce w labiryncie kamiennych magazynów. To właśnie dzięki nim region ten zachował swoją niezależność i autentyczność przez wieki.
Ksary
Krajobraz wokół Toujane jest poszarpany i suchy, na pierwszy rzut oka niemal pusty, a jednak każda skała i każdy wąwóz opowiadają historię ludzi, którzy znaleźli tu schronienie. Sama wioska dosłownie trzyma się zbocza. Domy nie są tu postawione, lecz jakby wyrastały z samej góry, w pełnej harmonii z jej kształtem i strukturą. Z daleka trudno odróżnić architekturę od naturalnej skały – wszystko stapia się w jedną całość. Jak tłumaczył nam przewodnik, nie jest to przypadek – Berberowie budowali tak celowo, by nie rzucać się na siebie uwagi ani ludzi, ani historii. Każdy zakamarek, każdy mur i schodek miał swoją funkcję, służąc zarówno ochronie, jak i codziennemu życiu mieszkańców.
Architektura, która nie potrzebuje architekta
Domy w Toujane są skromne i niskie, wznoszone z tego, co było pod ręką: kamienia wyciągniętego ze zbocza i gliny, którą dawała ziemia. Okna są niewielkie, czasem niemal symboliczne, bo nigdy nie chodziło tu o widok. Najważniejszy był cień i ochrona przed słońcem, które przez większą część roku nie daje wytchnienia.
Dzięki tej prostocie domy działają jak naturalne regulatory temperatury. Latem wewnątrz panuje przyjemny chłód, zimą – zaskakujące ciepło. Bez instalacji, bez technologii, bez hałasu. To architektura wynikająca z doświadczenia, a nie z projektu. Klimatyzacja istniała tu na długo przed prądem, choć nikt tak jej wtedy nie nazywał.
Część zabudowy ma charakter półtroglodycki. Domy są częściowo wykute w zboczu, a częściowo dobudowane na zewnątrz, co sprawia, że granica między wnętrzem a otoczeniem bywa nieoczywista. Ściana jednego domu może być skałą, a dach – podwórkiem sąsiada. Przestrzeń jest współdzielona, warstwowa, podporządkowana topografii, a nie odwrotnie.
W Toujane nie ma wyraźnego podziału na prywatne i wspólne w nowoczesnym sensie. Wszystko jest tu wynikiem kompromisu z górą i z innymi ludźmi. Dom nie kończy się na drzwiach, tak jak wioska nie kończy się na ostatnim murze. To zabudowa, która nie narzuca się krajobrazowi, tylko w nim trwa.
Berberowie, którzy zostali
Koniecznie trzeba dopisać, że Toujane to jedno z tych miejsc, gdzie berberyjska tożsamość przetrwała najdłużej. Jeszcze do niedawna język berberyjski był tu codziennością, a nie tylko elementem folkloru. Dziś młodzi wyjeżdżają głównie do Tunisu, czasem do Europy, ale starsi pozostają. Siedzą przed domami, obserwują drogę i mają czas. Czas w Toujane płynie inaczej – nie wolniej, po prostu bez pośpiechu.
Nie ma tu miejsc do „zaliczenia” ani turystycznych atrakcji. Jest światło zmieniające się w ciągu dnia, cień domów i skał oraz wiatr przynoszący piasek z Sahary . To miejsce, w którym można po prostu być – bez terminów i pośpiechu. Każdy krok po wąskich uliczkach przypomina, że życie może toczyć się w rytmie kamienia, słońca i wiatru. Historia nie jest tu muzeum – jest obecna w murach, schodkach i w spojrzeniach ludzi, którzy wciąż wiedzą, jak żyć w zgodzie z surowym górskim krajobrazem.
Cmentarz w wiosce